Jak widać w tym przypadku (to już kolejna płytka), tym razem nie wszystko poszło idealnie. W górnej części rozmazał się po płytce toner podczas zmywania rozpuszczalnikiem. Działa bardzo dobrze choć nie wygląda zbyt profesjonalnie. Wszystkie elementy w tym najdroższy (zaprogramowany procesor PIC18F2550) kosztowały mnie około 10 zł. Nie liczę oczywiście wytrawiacza, tego że podczas robienia układu padła moja kilkunastoletnia lutownica i przy okazji zainwestowałem w stację lutowniczą, papieru ściernego, papieru kredowego i jeszcze kilku innych drobnych rzeczy które były mi potrzebne do tego projektu. Nie liczę też mnóstwa czasu który musiałem poświęcić na próby, najpierw odpowiedniego dopasowania schematu do wydruku, później wytrawiania, lutowania, dopasowywania itp. a na koniec szukanie sterowników i ustawiania programu Smartie. Poza tym układ trochę podrasowałem, dodałem bezpiecznik zabezpieczający port USB przed spaleniem, przerobiłem gniazdo sygnałowe na standardowe goldpiny (w oryginale było gniazdo microUSB), dostosowałem całość do łatwiej dostępnych tranzystorów, no i dostosowałem rozmiar płytki do wymiarów wyświetlacza. Po dwóch tygodniach finalny układ był gotowy. Po zlutowaniu wszystkiego i ustawieniu programu Smartie wyświetlacz ponownie ożył. A dodatkowo miałem jeszcze programowalny buzerek (czyli mały głośniczek) oraz enkoder obrotowy (potocznie potencjometr cyfrowy). Ale skoro już miałem gotowy układ który wymagał tylko kabla USB zarówno do sterowania jak i do zasilania, pomyślałem że grzechem byłoby tego nie wykorzystać. Zamiast umieszczać go w zatoce na napędy w obudowie komputera można było zrobić wersję zewnętrzną. Potrzebna była więc obudowa. Początkowo chciałem ją zrobić z przezroczystej pleksi jednak po paru próbach okazało się że to nie jest takie łatwe. Przez pewien czas układ stał sobie luzem na biurku, jednak nie było to zbyt estetyczne rozwiązanie. Zacząłem więc myśleć jak tu wykombinować obudowę. I po raz kolejny pomocny okazał się internet a w tym konkretnym momencie allegro. Przypomniało mi się że w sklepach z elektroniką widziałem nieraz gotowe obudowy. I to był strzał w dziesiątkę. Jedyne co musiałem zrobić to zmierzyć mój układ i poszukać wśród dziesiątek modeli takiego który będzie pasował. No i po półtorej godziny szukania znalazłem. A w trakcie szukania po raz kolejny potwierdziło się że człowiek całe życie się uczy. Dowiedziałem się że obudowy są produkowane przez różne firmy, ale według pewnych standardów i każda obudowa ma swój symbol. Mnie zainteresowała obudowa o symbolu Z78 bo miała wymiary które idealnie pasowały do układu. I w końcu po kilku miesiącach pracy układ jest w zasadzie gotowy i wygląda tak:
Napisałem 'w zasadzie gotowy' bo sam nie jestem usatysfakcjonowany. Podczas robienia otworu na wyświetlacz w obudowie trochę mi się ona sfatygowała więc albo zrobię nową, albo okleję tą folią żeby to lepiej wyglądało. W planach jest też dodanie huba USB, układu COM-port Winamp Control (sterującego winampem) tylko muszę sprawdzić czy będzie działał przez przejściówkę USB-COM, ewentualnie układu sterującego komputerem przy pomocy pilota (aplikacja Girder) o ile też zadziała na przejściówce USB-COM. Póki co układ działa, pokazuje to co chcę, między innymi czas którego najbardziej mi brakuje. A czemu właśnie dzisiaj o tym piszę zapytacie. Bo dzisiaj szczególnie tego czasu mi brakuje. Nie dość że zbliżają się święta i na nic nie ma w zasadzie czasu to jeszcze dzisiejsza noc będzie o godzinę krótsza. Ale póki co siedzę przed komputerem i piszę tego posta, a żeby nie zasnąć i nie odwodnić się piję sobie:
Jak to, nie kawa miętowa ? Nie. Tym razem Yerba mate. Bo czasem trzeba odmiany. No dobra, ale to jest przecież blog o kolekcjonerstwie a ja tu o elektronice, o napojach a nic z kolekcji. No to na koniec kilka najnowszych nabytków. Po pierwsze skoro pisałem o yerbie naturalnym wyborem będzie coś z Ameryki Południowej:
Pewnie lepsza byłaby moneta z Paragwaju, ale akurat nic pod ręką nie miałem. A ta niedawno do mnie trafiła bezpośrednio z Argentyny, bo to właśnie Argentyńskie Peso z roku 2013. Moneta dość rzadka, bo okolicznościowa, wydana z okazji 200 rocznicy wybicia pierwszej Argentyńskiej monety. Wymieniłem ją dość tanio bo za jedną dwózłotówkę NG, a biorąc pod uwagę fakt że w Polsce trzeba za nią dać około 8-10 zł to zrobiłem dobry interes (oczywiście wymiana była znacznie większa). Moneta jak widać bimetalowa, podobnie jak kolejny przedmiot który ostatnio również trafił do mojej kolekcji:
I po raz kolejny powiem 'nie jest to moneta', jednak i tak je zbieram bo wiele z nich można się dowiedzieć i dodatkowo urozmaicają moją kolekcję. A kolekcja ciągle się rozwija, dzięki czemu mogę pisać kolejne katalogi (w ostatnim czasie skończyłem pisanie katalogu monet obiegowych Holandii z lat 1948-2001), mogę tworzyć tego bloga, więc mam zajęcie które zabiera mi tyle brakującego czasu ;) No i dobrnęliśmy do końca tego posta. Pozostało mi jedynie napisać:
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI ŚWIĄT WIELKIEJ NOCY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz