poniedziałek, 24 marca 2014

Post 8 - Coś wyjątkowego.

Każdy kolekcjoner nieważne czy ma małą czy dużą kolekcje, bez namysłu wskaże w niej eksponaty które są dla niego wyjątkowe. Przeważnie będą to najbardziej wartościowe przedmioty, jak na przykład taki:


Jednak czasem są to przedmioty które niekoniecznie są wartościowe w sensie materialnym, niekoniecznie rzadkie jednak mimo wszystko trudne do zdobycia. Tak właśnie było w przypadku wspomnianej w poprzednim poście monety 1 eurocent 2003 z Austrii. List z Rumunii w piątek do mnie dotarł i okazało się że w końcu po ponad półrocznym szukaniu, czterech wymianach w trakcie których za każdym razem okazywało się że albo to nie ta moneta albo osoba z którą chce się wymienić już jej nie ma, mam ją. Mało wartościową, wybitą w ponad 10 milionowym nakładzie jednak na tyle trudną do zdobycia że łatwiej jest dostać 2 złote z Zygmuntem II Augustem:


która ma nakład 50 razy mniejszy. I nie dość że dostałem ją tanio i na dodatek osoba z którą się wymieniłem dorzuciła kilkanaście monet gratis to jeszcze przy okazji do kolekcji doszedł mi kolejny znaczek z Rumunii:


Wydany z okazji 300 rocznicy rozpoczęcia budowy Monasteru Antim w Bukareszcie, nazwanego imieniem przedstawionego na znaczku biskupa Bukaresztu (Antim Ivirenaul) który był inicjatorem tego przedsięwzięcia (człowiek całe życie się uczy :), a także erka:


z jakże ciekawie brzmiącej miejscowości Vulcan (od razu na myśl przychodzi mi powieść 'Twierdza' Francisa Paula Wilsona - kto nie czytał to polecam). Więc cóż 1 eurocenta 2003 z Austrii już mam, pora postawić sobie kolejny cel. I tak od początku mojego kolekcjonowania. Zawsze była jakaś rzecz do zdobycia która była ważniejsza od innych, i dla której byłem gotowy poświęcić więcej. Nie musi być najpiękniejsza, nie musi być ze srebra czy złota i nie ważne co sądzą o niej inni. Tak było też w przypadku monety 20 zł 1986 w odmianie z nieco innymi cyframi rocznika:


Długo jej szukałem, prawie 2 lata. Aż w końcu znalazłem w zestawie 50 sztuk monet 20 zł 1986 który na allegro kupiłem za 5 złotych. W tym czasie jeśli miałbym za co, bez problemu skompletowałbym całość sreberek kolekcjonerskich które wielu uważa za wyjątkowe. Ale to nie moja bajka. Taki już jestem że zamiast Dody czy Mandaryny wole posłuchać Bjork czy Amy McDonald. Bo ważniejsze od wyglądu jest dla mnie to jak śpiewają. A monety i inne przedmioty zbieram nie dla przewidywanego zysku ale dlatego że to lubię. Oczywiście nie jestem hipokrytą, jeśli mogę na czymś zarobić to korzystam, jednak nie za wszelką cenę. Pieniądze się przydają, choćby po to by rozwijać kolekcje. Bo czasem za coś wyjątkowego trzeba zapłacić, jak na przykład za pocztówkę z Wąsosza:


za którą zapłaciłem 25 zł mimo że pocztówki z tego samego okresu z innych miejscowości kosztują na allegro kilka lub nawet kilkanaście razy mniej. Jednak zapłaciłem tyle bo było to przedostatnie miasto w województwie Dolnośląskim z którego nie miałem pocztówki. Pozostały jedynie Siechnice. No ale takie jest już życie, że czasem coś zdobywamy łatwo, innym razem trzeba się mocno postarać, a niektórych rzeczy po prostu mieć nie możemy nieważne jak bardzo byśmy ich pragnęli. Jednak mimo przeciwności trzeba iść ciągle do przodu i nie poddawać się, może kiedyś w końcu się uda. I tym optymistycznym stwierdzeniem kończę ten post (udziela mi się oglądanie Top Gear).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz